Pokłóciłam się z przyjacielem. Nie był super przystojny, super wysportowany czy zajebiście popularny. Ale pełna morda mi sie cieszyła, gdy się z nim spotykałam. To właśnie on mi dawał rady jak mam sobie poradzić z tym skurwysynem.To właśnie on wmawiał mi, że moge sie najebać w 3 dupy i mieć na wszystko wyjebane. Pokłóciłam się z nim o jakieś gówno. Skończyło się na 'naraa;/' I co teraz mam sobie myśleć? Te 3 lata z nim przeżyte nie pozwalają mi zostawić tej sprawy w spokoju. Mam jakąś dziwną ochote pójść do niego i po prostu rzucić mu sie w ramiona. Kocham go. To mój najlepszy przyjaciel. | alekuurwa
|