Zadzwonił do niej, przepraszał ją za wszystko, za to, że już nie daje rady, że nie umie żyć, że musi to zrobić, na koniec wypowiedział krótkie "kocham" i się rozłączył. Sparaliżował ją strach o niego, bała się, że coś se zrobi, wiedziała, że jest do tego zdolny, nie wiedziała, że ją kocha. On był najważniejszą osobą w jej życiu, lecz nie zdawał sobie z tego sprawy, ukrywała to przed nim, byli dla siebie prawie obcy. Ubrała się szybko i wybiegła z domu. Próbowała się do niego dodzwonić, jednak wyłączył telefon, biegła prosto pod jego blok. Zobaczyła jak siedzi na dachu, a nogi zwisają w dół. Szybko do niego pobiegła, wiedziała, że liczy się każda sekunda. Usiadła obok, a on spojrzał na nią zapłakanymi oczami "też kocham" powiedziała po czym pocałowała go "i jak Ty to i ja" dokończyła spoglądając w dół. Nie mógł uwierzyć w to co się właśnie działo, przytulił ją do siebie najmocniej jak potrafił, wróciła do niego nadzieja, że może być jeszcze dobrze, ona była jego drobną iskierką nadziei.
|