cz.2. patrzył na mnie i przeszywał mnie wzrokiem. - powiesz mi o co chodzi, zapytałam dosyć stanowczo. - chodzi o nas, odpowiedział tajemniczo. cóż mi to dało? mogłam domyślać się, co miał na myśli wypowiadając słowo 'nas' jednak nie zagłębiałam się w to, nie dopuszczałam do głowy żadnych myśli. stałam wpatrzona w niego jak obrazek. jego jasna karnacja odbijała się w świetle księżyca. wyglądał nieziemsko. podszedł bliżej. czułam ciepły oddech na moich wargach. nie zbliżyłam się, by zatopić nasze usta w pocałunku. to nie był najlepszy moment. trzęsąc się z zimna, poczułam jak obejmuje mnie w talii. miał takie ciepłe dłonie. przeszedł mnie dreszcz. - określisz się bardziej? zapytałam. - widzisz. z nami jest jak z gwiazdami. mimo faktu, że są tak daleko, zbliżają nas do siebie. co wieczór patrzysz w nie, tak jak dziś i ja o tym wiem. wiem, że je kochasz. wiem, że kochasz mnie i dłużej nie zniosę myśli bycia osobno. one są daleko, my tak blisko.
|