To ta refleksja, to ten czas kiedy składasz ręce do Boga i wypowiadasz bolesną litanię czując jego męki. To ten czas kiedy czujesz, że to koniec. Z każdą chwilą upewniasz się, że przyszłość to pustka, zupełna otchłań.Stajesz w miejscu, wciąż tkwisz w tej nieustającej tragedii chwili. Kawa na ławę - to nie ma przyszłości.
"Co dalej? Jak żyć?" - nie pytaj, żyj.
Nieważne co nastanie, już nic się nie odstanie. Nie zatrzymuj się w tej bezkresnej tułaczce. Mimo iż topos wędrówki jest ci dobrze znany - nie poddawaj się, żyj. Idź, do przodu nie zbaczaj z drogi - idź, żyj. Żyj pełnią życia, nie myśl co będzie. Będzie co będzie, będzie co los da, co Bóg ześle, czego wróg nie zabierze - idź, żyj.
Warto.
|