Kto by pomyślał... Ten nowy rok, osądzony w pierwszych dniach przeze mnie jako rok beznadziejny, zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Lubię takie spontaniczne akcje, chwile szczerości, lubię tegoroczną siebie. Odzyskuję ważnych dla mnie ludzi, ale tym razem relacje będą zupełnie inne. Ja też jestem inna. Wszystko jest inne niż w tamtym roku. Kocham tą inność.
Nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca, ale czuję, że nareszcie trzymam życie w swoich rękach, że to J A decyduję o tym, co się dzieję. Szalona karuzela zaczyna zwalniać, z nieba leje się wódka i wszyscy są szczęśliwi.
|