Wybiegła z domu trzaskając drzwiami, nic ze sobą nie zabrała, biegła przed siebie w samym swetrze a płatki śniegu lepiły jej się do włosów. Nie czuła zimna, w sumie to nic nie czuła. Nic po za ogromną złością. Na wszystko, na rodziców za to że nie kupią jej wymarzonych butów, na przyjaciółkę za ich ostatnią kłótnie, na niego że nigdy nie będzie częścią jego życia, ale najbardziej na siebie za to że była na tyle naiwna, że miała nadzieje, że kiedyś będą razem. Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się na jego ulicy, z daleka było już widać jego dom, odwróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie. nie myśląc gdzie, byle tylko jak najdalej od niego...
|