Słyszę głos w innym języku, jakby krzyku zadra,
wdarł się po cichu w cienie odbicia zwierciadła.
Ponaglam moje sumienie, pomoże mi zbić to lustro.
Zranione kamieniem serce, tłamszone poduszką.
Słyszę noc, a dla mnie i wybuchnie dzisiaj wszechświat.
Gwiazdy takie czujne, tylko czekają na klęskę.
Finezja otacza zenit, rzeczywistość stąpa w trwodze.
Pustką karmieni, mogą patrzeć, jak odchodzę. / Buka
|