poprosił mnie żebyśmy się przeszli na spacer. oczywiście zgodziłam się-przecież zawsze byłam na jego każde zawołanie. szliśmy milcząc. leciała tylko piosenka, która kojarzyła się jej tylko i wyłącznie z nim- przy tej piosence kiedyś się wszystko zaczęło. przerywając ich milczenie zacytowałam kawałek tego tekstu, który właśnie leciał. to ten fragment on jej mówił te paręnaście miesięcy temu. zatrzymał się, szarpnął ją i przyciągnął do siebie. zakończył ich milczenie w tak banalnie zajebisty sposób. była szczęśliwa, ale w głębi serca rozrywało ją to, że nie może tego robić ''legalnie'', bo przecież była ona. on nie był moją własnością.
|