I kiedy jestem już szczęśliwa, przychodzi ten moment zwątpienia... zwątpienia, że to co robię ma w ogóle sens, że może każdy mój gest nie liczy się pośród miliona innych słów/myśli/przeżyć... Tak bardzo chciałabym mieć jakiś znak, że będzie dobrze. Że kiedy przeminie ten czas próby, ta namiastka szczęścia jaką zostałam obdarzona, zmieni się w prawdziwe uczucie. Tak strasznie się boję... Ale muszę odnaleźć siłę i wierzyć, że będzie dobrze, postarać się poradzić sobie z tą dobijającą niepewnością, uspokoić myśli i serce i ponownie stanąć do walki. I tak każdego dnia. Ale niezależnie czy wygram czy przegram, to będę żyć ze świadomością, że się nie poddałam. A czas przeminie...
|