od zawsze na mnie krzyczał. darł się za kolejnego fajka, za następny kilogram w dół. wyzywał od palaczek i anorektyczek, a potem, gdy zapłakaną znajdował mnie pod którymś drzewem tulił i szeptał, że moje uzależnienia są nieważne, bo sam ma nałóg, który prawdopodobnie kiedyś go zabije. mnie.
|