|
Chciał złapać mnie za ręce.Włożyłam je szybko w kieszenie dresowych spodni.Ciepły,letni wiatr otulał moje ramiona,muskał policzki mokre od łez.Pokochałam go z chwilą kiedy stanął przedemną z butelką Jacka Danielsa pod pachą i siatką mandarynek owiniętą wokół nadgarstka.Miał mine małego dziecka który wkraczał na obce terytorium.Zaciekawiony.Zmieszany.Przestraszony.Pamiętałam każde słowo które wtedy do mnie powiedział,pot który rosił mu się na czole kiedy kazał mi wkońcu usiąść i go posłuchać.-Wiem że spierdoliłem,zjebałem po całej linii ale nie chce cię stracić,nie chce stracić mojego sensu chodzenia potej ziemi.Jego smutny głos sprowadził mnie na ziemie.Spojrzałam na niego z pod okularów które zaparowały od jego oddechu.-I co mam teraz powiedzieć?-Wybaczam ci bo pomimo tego ze jesteś chujem to cie kocham?Uśmiechnął się nieśmiało.Odwzajemniłam uśmiech.Złość na niego prysła jak bańka mydlana.
|