Przez obnażone okno do ciemnego pokoju wpadły jasne pobłyski księżyca. Siedziała na szerokim parapecie w samą północ oglądając księżyc w całym swoim negliżu. W ręku już szósta lampka wina, w głowie ta sama cisza. Tępym wzrokiem śledziła leniwo poruszające się chmury na szkarłatnym niebie. Nagle jej wzrok przyciągnęła stojąca pod drzewem ciemna postać. Wyciągnęła rękę by zobaczyć która godzina. Gdy powróciła wzrokiem na te samo miejsce obraz prysł, postać zniknęła. -Za dużo wina- wymamrotała półgłosem. Podniosła go góry butelkę by pociągnąć kolejny łyk. Wtedy ciemna postać stała na środku podwórka, wpatrując się w oczy dziewczyny. Butelka spadła roztrzaskując się o podłoże. Cień zmierzał w jej stronę. Głośny puls zagłuszał gęstą ciszę. Zawróciło się jej w głowie, upadła. Jej omdlałe ciało ułożyło się obok szkarłatnej czerwieni wina tworząc obraz pełen grozy. /sstrachsiebac
|