Podczas przeżywania rozterek duszy i wyobrażania różnych dziwny sytuacji w głowie , on najzwyczajniej i najzuchwalej w świecie złapał mnie za rękę i dziwnie zaczął wpatrywać się w moje oczy. Jakby naprawdę zobaczył w nich coś magicznego. Wyszczerzyłam sie w niby najlepszym uśmiechu ale on i tak skwitował to sto razy lepszym. Tak. Zrobiłam to. Pocałowałam go w najlepsze wargi na całym świecie. To nic , że nigdy z nim nie zamieniłam żadnego słowa , ważne , że mi się podobał. Od dawien dawna. Najfajniejsze było to , że mocniej ścisnął moją dłoń, słodko się uśmiechnął i delikatnie pogłaskał po policzku. Może urodziny nie są wcale takie złe ? ( 3 )
|