Pamiętam dzień kiedy z braku odwagi z promilem w krwi wmawiałam Ci że nic do Ciebie nie czuję a rozstanie jest tylko kwestią kaprysu bycia"SAMA" mając w zanadrzu innego.A ty Patrząc w Moje zachlane oczy Mówiłeś jak bardzo się dla Ciebie liczę i że nie chcesz mnie stracić przez głupi kaprys który sobie wymyśliłam.Nie chciałam Cię Ranić.NIe chciałam widzieć Twoich łez i rozpierdolonego serca do którego się przyczyniłam.Patrzyłam Ci w oczy napierając upitą prepedytacją że nie chodzi o nikogo innego tylko zwykła chęć bawienia się życiem sama bez drugiej osoby.Wiedziałeś że mam do Ciebie słabość.Wiedziałeś że byłeś dla Mnie kimś ważnym lecz przy trzeciej osobie to uczucie do Twojej osoby miękło.Zbliżyłeś się,muskając moje wargi mając nadzieje że jednak zmienię zdania. Czyłam twój cięzki oddech na policzku który mógł oznaczać tyle co rozpierdolenie serca i tą bezradność wobec całego świata którym dla Ciebie byłam.Uniosłam moje 167cm na palcach szeptając ci do ucha."Zawsze będziesz dla Mnie kimś ważnym".
|