Czuję pustkę. Wielką, czarną nicość, która po chwili zamienia się w ból. Dlaczego to akurat ja nie mam kogoś, o kim mogę myśleć przed zaśnięciem? Dlaczego, kiedy mówicie o miłości, to właśnie ja pytam się "co to"? Czemu udaję silną, spełnioną i nieprzejmującą się zdaniem innych, chociaż w głębi duszy drżę "co ONI pomyślą"? I wreszcie- dlaczego tylko tutaj, gdzie jestem całkiem anonimowa, mówię, co tak naprawdę czuję? Tak bardzo brakuje mi powodu, dla którego uśmiech pojawia się na mojej twarzy. /dontouchme
|