Często pomykam myślami na bezludne drogi, które nie mają końca. Chodzę po nich boso, ubrana w zwiewną, białą sukienkę w kwiatki koloru fioletowego. Włosy rozwiewa mi wiatr. Otulona moje delikatne ciało chcąc jakby przytulić. Biegnę prosto przed siebie. Po drodze zrywam kwiaty, plotę z nich wianek, który później zakładam na głowę. Uczucie beztroski - to dobre określenie mojego stanu. Szkoda, że to tylko sen.
|