Nie cierpię tego bólu, który rozrywa mi serducho na małe kawałki każdego wieczoru, tego bólu, który tworzy takie małe szklaneczki w moich oczach. Nie cierpię tego bólu, który zabiera mi siły i nie pozwala się ruszyć. Tkwię wtedy w jednym miejscu (fizycznie oczywiście, bo psychicznie już od dawna nie ogarniam) i zastanawiam się 'co ze mną jest nie tak? czy jestem aż taka zła?'.
|