Szkoda, że nie jestem kapryśny, że nie mogę złożyć winy na pogodę, na kogoś innego, czy na nieudane przedsięwzięcie. Wówczas owo straszne brzemię zniechęcenia gniotłoby mnie jeno przez połowę. Tymczasem… czuję wyraźnie, że winien jestem tylko ja sam… Nawet nie jest to wina, ale we mnie bierze początek cała obecna niedola, jak ongiś ja sam byłem źródłem własnego szczęścia.
|