Leżałam w poprzek łóżka z nogami na ścianie. Otulona flanelową koszulą próbowałam zebrać myśli. W radio leciała piosenka której bardzo nie lubiłam. Za szybą deszcz walił o parapet. W kuchni mama przeklinała spalonego kurczaka. Za ścianą, w garażu tata montował nowe półki. Wtedy rozległo się głośne pukanie do drzwi, a mój pies zaczął głośno szczekać. Byłam na skraju wytrzymałości. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Drzwi od pokoju powoli się uchyliły a ja oniemiałam z wrażenia. Serce zaczęło mi mocniej bić. Poczułam jak wypełnia mnie bezgraniczna radość. Moim oczom ukazały się dwie dziewczyny. Moje dwie najlepsze przyjaciółki. W sumie śmiało mogłam nazwać je swoimi siostrami mimo tego że nie byłyśmy spokrewnione. Przejechały 400 km żeby świętować ze mną moje urodziny.
|