Mamy modne fryzury i koszule w prążki.
Czerwone samochody, mamy na życie pieniążki.
Oni szepczą jej czule, ale to ja z nią tańczę,
W końcu to zrozumie, że to z nich ja o nią walczę.
A oni chcą ją wziąć gdzieś w obroty.
Wprost na czerwony dywan, by mogła mówić, że bywa.
Srywasz te bankiety to trucizna.
Ciepła wódka, tępe durnie, a tu ciepły wieczór, Wisła.
Życie szturmem bierz, tępych durni mijaj obok,
Wiem, pięknie kokietują, ale Ty, proszę, bądź sobą.
Barman mnie olał, ja miałem przynieść drinki.
Wracam i widzę jak na twarz sypią jej cekinki.
Słowa słodkie jak landrynki nakładają pióra.
Muka, pyła, jeden z drugim w trymiga stąd szurać.
Tracę nerwy, bo zostawić tu na chwilę Ciebie samą,
Zaraz się chamy pchają całą zgrają.
|