|
- proszę zdefiniować pojęcie miłości.. - poprosiła mnie nauczycielka na polskim. przeklęłam pod nosem, gdyż nienawidziłam romantyzmu, uczuć i wszystkiego co z miłością związane. - naprawdę muszę? - spytałam, jak gdybym liczyła, że psorka zmieni zdanie. - chyba wyraziłam się dostatecznie jasno. - mówiąc to usiadła. - cóż.. - zaczęłam. zależy jaką definicję chce pani usłyszeć.. - przejrzystą i logiczną. - odparła. - hm, tłumacząc dzieciom, opisujemy ją od najlepszej strony. wciskamy im kłamstwa, że jest cudowna, jedyna, niesamowita. w prawdziwym świecie, miłość między dwojgiem ludzi nie istnieje. dowodów jest dużo - rozstania, kłótnie, rozwody. taka jest rzeczywistość. sama coś o tym wiem..- dodałam cicho, tak, by nikt nie usłyszał, po czym usiadłam obojętnie. nauczycielka wyglądała na zdziwioną. ale szczerze..kto normalny wierzy teraz w siłę miłości? ona nie istnieje, jej po prostu nie ma. miłość to nie prawdziwa bajka, lecz fikcja. ale ludzie lubią okłamywać samych siebie.. / tonatyle
|
Dodaj komentarz
