Pamiętam jak dwa lata temu polonistka kazała nam napisać wiersz o miłości. Od razu wiedziałam w jaki sposób ją pokażę, szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać aż zacznę pisać. Po powrocie do domu od razu usiadłam przy kartce z długopisem w ręce. Mijały minuty a ja wciąż nic nie napisałam, wszystkie słowa, którymi chciałam ozdobić kartkę uciekły gdzieś daleko. Po kilku godzinach powstało coś na wzór moich wyobrażeń, prawdę mówiąc liczyłam chociaż na 3. Następny dzień - Język polski. Pani wyczytała mnie jako pierwszą i po raz kolejny znów poczułam nienawiść do swojego nazwiska. Kiedy przeczytałam Pani patrzyła się na mnie badawczo, uśmiechnęła się i wstawiła 6. To był dla mnie ogromny szok. Poczułam wtedy się tak jakbym wiedziała wszystko o miłości. A dziś? Nie umiem nawet napisać żadnego pozytywnego zdania o tym uczuciu./ stawiamnarap
|