Usiadłam pod ścianą starej rudery, wyciągnęłam z torby zapalniczkę, a z kieszeni Jego skórzanej kurtki nasze wspólne zdjęcie. Przejechałam palcem po zapalniczce, a moim oczom ukazał się ogień, który coraz bardziej zbliżał się do zdjęcia. Wmawiałam sobie, że to proste, jeden ruch i nie będę siedziała z tym obrazkiem przez całą noc, płacząc. Kilka chwil i mogę się uwolnić. Ale nie umiałam, nawet zwykłe zniszczenie wspomnienia zabijało część mnie, zabierało oddech, topiło we własnych łzach.../ erania♥
|