piłam się wtedy niemiłosiernie. od początku nie chciał bym szła na tą imprezę, ale ja nalegałam - On został z kumplami w domu. mocno się o to pokłóciliśmy. po pewnym czasie picie wymknęło się spod kontorli - każdy porobił się dość mocno. atmosfera robiła się dziwnie niemiła, bo zjeżdzało się coraz więcej dziwnych kolesi. chciałam wrócić do domu, ale nie miałam jak. zadzwoniłam do Niego ledwie mówiąc - krzyczał na mnie. nie potrafiłam nawet dokładnie określić gdzie jestem. już chciał się rozłączyć gdy powiedziałam : ' boję się ' , mówiąc mu o gościach, których kompletnie nie znam, a których jest tu coraz więcej. nie minęło dwadzieścia minut gdy już byłam w Jego ramionach, a za Nim weszło kilku kumpli. i co z tego , że nawet nie miał pojęcia gdzie mnie szukać. co z tego , że był na mnie tak bardzo zły - ja i tak wiem , że przyjechałby za mną nawet na koniec świata gdyby tylko groziło mi niebezpieczeństwo. || kissmyshoes
|