Cofasz się w przeszłość i znów jesteś mały i bezpieczny, bezpieczny tak zupełnie, tak bez reszty, jak dziecko w obecności taty. Wciąż masz go przed oczami - stoi w ciemnych drzwiach, cichy strażnik twojego dzieciństwa - i śpisz snem istoty naiwnej, niewinnej, niedojrzałej. A kiedy dorastasz, dociera do ciebie, że bezpieczeństwo to było złudą, jeszcze jednym dziecięcym wyobrażeniem, tak jak rozmiar twojego podwórka za domem.
|