Pewnego wieczoru przyszedł do mnie, powiedział tylko "cześć", wiedziałam, że coś jest nie tak, bo zabrakło "mała". -Co jest ? - zapytałam. -Niewiem jak Ci to powiedzieć. -Misiek normalnie. -Od dzisiaj nie mów do mnie misiek, nie dzwoń, nie pisz, to koniec. Odwrócił się i tak poprostu wyszedł. Na łóżku zobaczyłam siedzącego miśka, załapałam go, otworzyłam okno, rzuciałam tym miśkiem w niego,krzycząc przez łzy -ZAbieraj tego pieprzonego miśka .! On podniósł miśka, spojrzał na mnie i powiedział -Przepraszam! -Wal się. I zamknełam okno. POłożyłam się na łóżko i zaczełam ryczeć jak małe dziecko, gdy uświadomiłam Sobie żę on mnie już nie przytuli, nie pocałuje, nie pocieszy, on poprostu tak Sobie odszedł ; ( /maambowaaa
|