Szloch rozrywał Jej gardło. Po jej twarzy leciały łzy zmieszane z tuszem do rzęs. Położyła głowę na Jego brzuchu. Nie słuchała swoich przyjaciół. Przytulali Ją, a ona tylko ich odpychała. Po pewnym czasie podniósł Ją jakiś pan, który chciał zabrać ciało. Zaczęła się wyrywać. ' Nie oddam go Wam. Nie oddam, do cholery! Nie rozumiecie, że moje życie straciło sens? Bóg odebrał mi najcenniejszy skarb jaki miałam. Zabrał mi duszę.' Po chwili upadła na kolana i patrzyła tylko jak zamykają go w czarnym worku. Nigdy już nie przecszła przez tamtą drogę.. / cz. 2
|