speszona wbiegła do domu kierując się do łazienki. zamknęła za sobą drzwi odkręcając wodę. wannę wypełniła po brzegi . weszła do chłodnej wody mocząc swoją twarz. wytarła łzy, po czym oparła się o poręcz. leżała tak z godzinę, gdy usłyszała pukanie do drzwi. - kochanie otwórz, przecież wiem, że tam jesteś. - mnie już nie ma, rozumiesz? - proszę Cię, wyjdź stamtąd . porozmawiamy na spokojnie. - po cholerę ? przecież ja i tak już dla Ciebie nie istnieje... - masz rację. - powiedział, po czym odszedł. bez świadomości , że właśnie rozkruszył Jej życie na małe kawałeczki. bez jakichkolwiek oporów potrafił zniszczyć Jej serce. / yezoo
|