[ cz. 2 ] Patrzyła na Niego zamglonymi oczami, nie potrafiła zrozumieć Jego zachowania. Była taka obojętna na Jego krzyki, na Jego łzy i rozpacz. Mocno zawiązał kawałek materiału na jej ręku próbując zatamować krwotok. Zdawało mu się, że czas płynie trzy razy szybciej. Obwiniał za tę całą sytuacje tylko siebie. Krew przestała płynąc z taka częstotliwością jak chwilę wcześniej. Zadzwonił po karetkę. Dziewczyna ocknęła się i przypatrywała mu z ciekawością. Nagle zerwała się na równe nogi i zaczęła krzyczeć, jak mógł odejść. Zemdlała? Nie, tylko straciła równowagę. Złapał ją i pomógł usiąść. Kontynuowała kłótnię. Wykrzyczała Mu w twarz, co do Niego czuje. Wyrzuciła Mu jego błędy, to, że nie było Go wtedy, kiedy najbardziej Go potrzebowała i to, że odszedł w nieświadomości. Była cała roztrzęsiona. Objął Ją ramieniem i zaczął uspokajać. Powiedział, że traci dużo krwi i musi się wyciszyć. Usłyszeli dźwięk karetki w oddali. Dziewczyna zamknęła oczy. Chłopak próbował ją ocucić.
|