Byliśmy wczoraj na plaży na Stogach. Wypiłam jedno piwo i zaczęło robić się fajnie, ale musieliśmy wracać, mama kazała odstawić mnie do domu na 21:00 :( kiedy wychodzilismy zauważyłam maszyny z pieprzotami. - Kup mi pierścionek i wkońcu się zaręcz! - powiedziałam. Złapał mnie za ręke i kazał rozmienić sobie 10 złotych. Najpierw wrzucił 2, nic nie wypadło a pieniążka zabrało. Potem wrzucił jeden - to samo, w końcu zmienilismy maszyne. - Noo ! chuchnij, ma być pierścionek.- nakazałam, Wrzucił kolejne 2 złote i wypadła zielona kulka, koloru jego bluzy. Otworzyłam ją - KOLCZYKI? .. Hmm , w Gda będą lepsze ;) - rzekłam waląc pięścią w maszynę. Usmiechnął się, pocałował mnie i kazał biec na tramwaj :)
|