był jeden z tych jej szarych, smutnych, pustych dni. szlajała się po domu, myśląc o nim, i wkurzała się na siebie kiedy się na tym przyłapała. zostawił ją bez pożegnania i ślad po nim zaginął. z tęsknotą usiadła na kanapie na której siedzieli zawsze razem, z kubkiem kakao w ręku, i po chwili usłyszała dzwonek do drzwi. nie chciało się jej wstawać, więc krzyknęła ' otwarte! '. usłyszała czyjeś kroki. jakby znajome. nie chciało jej się patrzeć kto to, upiła łyk kakao. usiadł obok niej. On. zachłysnęła się, a kubek wypadł jej z rąk zalewając ulubiony, beżowy dywanik mamy. ' kochanie, przepraszam.. nigdy więcej Cię nie zostawię, przysięgam. - a ja myślałam że.. - mówiła drżącym głosem ze zdziwieniem - a ja myślałam, że zostawiłeś mnie, bo już mnie nie kochasz i .. - kocham Cię! kocham Cię jak wariat, skarbie. - przytulił ją mocno do siebie, spłynęły jej po policzkach łzy, tym razem łzy radości, których od dawna nie było. mocno wtuliła się w niego, i w jej życiu na nowo zagościło słońce.
|