|
spacer, drogą przez skałki, na górę, tam nad urwiskiem, gdzie widać panoramę miasta. idąc ścieżką podgórę trzymali się za ręce, niczym para nastolatków. rozmowy o niczym, różowe niebo i gwiazdy prześwitujące przestrzępko chmur. samolot, powoli sunie nad miastem. smugi mgły wypełzają z pomiędzy kamieniczek. robi sie chłodniej. ona wttula się w Jego ramiona. i tak w objęciach pozwala się karmić pomarańczami. Jego śmiech tak radosny. zapach włosów, dotyk ciała.
|