Czasem się wypalam jak zwykła zapałka. Czuję się pusta, szara i bezużyteczna. Próbuję nadążać za ideałami, za idealnie chudymi babkami z cyckami wielkości melonów, za tyłkami bez cellulitu i nigdy nieznikającym optymizmem. Za byciem idealną córką. Dążę do miana idealnej rodziny, którą nigdy nie będziemy. Tak dużo chcę, tak wiele od siebie wymagam.. a kiedy czuję, że wszystko mnie przytłacza i na nic moje starania popadam w totalny dół. Chciałabym być szczęśliwa.
Chciałabym móc decydować o swoim życiu, a gówno mogę. Bo nie mam pieprzonych możliwości jak inni.
Boję się przyszłości. Żałuję przeszłości. Nie umiem cieszyć się teraźniejszością. Czuję się .. właściwie w ogóle nic nie czuję.
|