Usiadłam obok Niego, łapiąc Go za rękę. Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Patrzałam się na Adama, a On miał jakby nieobecny wzrok. W tym momencie Marika wstała i oznajmiła, że powinna już iść. Żadne z Nas nie zaprzeczyło. Obserwowałam, jak wychodziła pełna gracji, seksowna aż do bólu. Mój towarzysz życia zaproponował, że odprowadzi ją. Wyszli, nie odzywając się. Stanęłam przy oknie, patrząc na nich. Rozmawiali jakiś czas, po czym przytulili się. Adam wrócił na górę, gdy ja już siedziałam na sofie, pogrążona w rozmyślaniu. - Nie mogę tak dłużej - wydukał powoli, patrząc jak w moich oczach zbierają się łzy - wyprowadzam się - powiedział szybko, omijając mój wzrok. Nie miałam siły go zatrzymywać. Dobrze pamiętam chwilę, gdy 3 lata temu powiedziałam mu, że do Niej wróci. Zaprzeczał, choć miałam rację.
|