Noc. Koszmary. Pobudka. Towarzyszył jej tak dominujący strach, że odrętwienie z wolna pożerające jej duszę nigdy jej nie opuści, że czas nie uleczy niczego. Im dłużej czekała, tym bardziej wzmagało się to poczucie. Gniła za życia, jak każda żyjąca materia, a wszystkie pozory ładu staczały się w otchłań chaosu. Czas, okrzyczany uzdrowiciel, stał się jej wrogiem.
|