Biegła krętymi, długimi schodami po zamku. Dotarła na sam czubek wieży i wyjrzała przez okiennice. Zobaczyła tam swojego rycerza, który podaje dłoń jej zwykłej służącej, która próbowała wsiąść na białego konia. Obudziła się ze łzami w oczach. Spojrzała dookoła siebie i weszła swoimi drewnianymi schodami na strych domu, wyjrzała przez zwykły balkon, zobaczyła jej zwykłego chłopaka, który pomaga wstać zwykłej dziewczynie z okolicy łapiąc ją za rękę, bo właśnie zaliczyła upadek. Uśmiechnęła się i cicho szepnęła pod nosem" -mój ty bohaterze." Sen chyba nie był o nich./nw
|