Nikt nie lubi, gdy jego świat rozsypuje się na kawałki. Dlatego ludzie zwykle starają się przewidzieć zagrożenie i go unikać, bo dzięki temu udaje im się podeprzeć kruchą konstrukcję, która i tak ledwo stoi. To inżynierowie minionych spraw. Są tacy, którzy postępują inaczej: rzucają się na oślep w wir namiętności w nadziei, że ona rozwiąże wszystkie problemy. Składają na barki innych całą winę za ewentualne niepowodzenia. Są rozdarci między euforią, bo przydarzyło im się coś cudownego, a rozpaczą, bo jakieś niespodziewane zdarzenia wszystko zniszczyło. Bronić się przed namiętnością czy ślepo jej ulec? Co jest mniej niszczycielskie?
|