w takie upalne dni jak dziś , lubię przypominać sobie nasz wyjazd w ubiegłą zimę . nad ranem jeszcze czarno na ulicach , a ja wysiadałam z podmiejskiego autobusu . zauważyłam zaledwie jego szarą kurtkę i zmiękły mi kolana . pierwsze : - cześć . - zawsze było najgorsze . przytulił mnie dość mocno i ruszyliśmy wspólnie na dworzec . potem gadka jednego bezdomnego , który zachwycał się jak niby bardzo do siebie pasujemy . trzygodzinna jazda pociągiem i jego głowa na moim ramieniu przez całą drogę . po wysiadce z pociągu pierwsze złapanie za rękę , wspólne zakupy , moja pierwsza kawa starbucksa razem z nim , najlepsza w świecie kłótnia , jego zazdrość o kelnera , którym się zachwycałam w knajpce , bita śmietana z truskawkami na ławce w galerii , śmianie się z tej babki , która wsiadając do tramwaju wywaliła się na lodzie i nasz ubaw, kiedy po chwili nam przytrafiło się to samo. na koniec wino pite z butelki na tyłach autokaru i zbliżone tak bardzo nasze wargi. cudowny dzień z cudownym nim .
|