Gdy dzisiaj wziąłeś mnie za szkołę żeby pogadać od razu wiedziałam o czym. Chciałeś zakończyć naszą przyjaźń. Zacząłeś od tekstu 'jak chcesz to możemy pogadać o tym kiedy indziej, w końcu dzisiaj dzień przyjaciela' Ja kazałam Ci mówić. Z każdym Twoim słowem miałam coraz bardziej szkliste oczy. Widziałeś to, przerwałeś i spojrzałeś na mnie. A ja wydusiłam z siebie 'nie będzie Ci żal tego wszystkiego.? Tej całej przyjaźni.?' Patrzałeś na mnie cały czas, próbowałeś patrzeć mi w oczy i powiedziałeś 'będzie. i to cholernie. Ale zrozum młoda, jesteś dla mnie ważna i nie chcę żebyś cierpiała'. Podniosłam głowę i krzyknęłam 'więc widzisz, ja też nie chcę. Ja to zjebałam i przykro mi że tego nie umiem naprawić. Nadal chcę się z Tobą przyjaźnić i nie wyobrażam sobie jakby mogło być inaczej.' Widziałeś jak bardzo się zdenerwowałam, słyszałeś jak drżał mi głos. Kazałeś się uspokoić i uznałeś że decyzja należy do mnie... Należy, tylko nadal nie wiem co mam zrobić. Wyszłam ze szkoły i płakałam. / ve
|