Siedziała na krawężniku, z nieprzytomnym wzrokiem i zbyt dużą ilością alkoholu we krwi. Niedaleko ławki, na której zawsze się spotykali; ławki, obok której pierwszy raz siebie ujrzeli; ławki, od której wszystko się zaczęło...Usłyszała kroki- coraz to głośniejsze, ktoś był coraz bliżej. Ale w aktualnym stanie nie obchodziło jej, kto jest tak bezczelny i zakłóca jej pijackie, spokojne rozmyślania. Gdy tylko usłyszała ton TEGO głosu, wiedziała , że trzeba opanować emocje i zachować się z klasą. " Nie wiedziałem, że przez nasze rozstanie zaprzyjaźniłaś się z flaszką wódki . Proszę Cię, nie chcę mieć wyrzutów sumienia, jeżeli skończysz na dnie..." to brzmiało doprawdy tak śmiesznie w jego ustach. Doskonale wiedział, że gdy ją zostawi, świat jej się zawali, wiedział, że zwyczajnie sobie nie poradzi. " Wiesz co...Gdyby nie Ty, nigdy nie poznała bym swoich prawdziwych przyjaciół " . W tym momencie wstała, wzięła flaszkę wódki w dłoń i chwiejnym lecz dumnym krokiem poszła do przodu.
|