nie pamiętam już, kiedy tak bardzo płakałam. przez dwie godziny siedziałam patrząc się w sufit, od godziny dodatkowo jeszcze płakałam, pisząc z Tobą.. mam strasznie spuchnięte oczy od tego, mam nadzieję, że do rana mi przejdzie, chociaż nie wątpię, że zasnę koło 4. kiedy mi napisałeś, że mogę Cię stracić, czułam tylko niepohamowany i nieskończony strumień łez, nie mogłam przestać :( lecz nadal nic nie rozumiem. jak to całe 'kocham Cię, dobrze mi z Tobą, jestem z Tobą szczęśliwy, etc' ma się do tego, że jeśli będzie tak jak jest to to poprowadzi do rozstania? no kurwa jak? :( Jak mam nie myśleć, że jetem zjebana? Przepraszam, nie potrafię dalej pisać. Łzy znów napłynęły mi do oczu. Nie chcę Cię kurwa stracić!!!!!!!!!!
|