cz.1. Szyby zaparowały. Był na wyciągnięcie ręki i jednocześnie tak niedostępny. Spoglądał w dal. Jego postać okrywał mrok. Analizowałam wszystkie fragmenty jego twarzy. Każdy pieprzyk, cień, kontur, nabrał dla mnie niewiarygodnego znaczenia. Właśnie wtedy, nocą, gdy nic nie wydawało się tak oczywiste jak za dnia. Niespodziewanie spojrzał na mnie. Nie spuściłam wzroku. Mierzyliśmy się, siłą spojrzenia, wytrwałością, wzajemną ciekawością. Stawialiśmy pierwsze kroki na lądzie samopoznania. Nie czułam potrzeby powiedzenia czegokolwiek, słowa wydawały się blade, niepotrzebne.
|