Otwieram drzwi mieszkania i odruchowo zamykam oczy, oślepiona przez promienie słoneczne odbijające się w białych płytkach na przedpokoju. 'Welcome home' myślę, i ściągam z nóg niebieskie najki, następnie ciskając torbą z książkami przez uchylone drzwi mojego pokoju. Dzień jak co dzień. Podchodzę do balkonu i uchylam go, wpuszczając trochę świeżego powietrza. Słońce grzeje moją twarz i ręce. Krok drugi - płyta Słonia wrzucona do odtwarzacza. Wędruje ku swemu pokojowi. Zrzucam z siebie wszelkie ciuchy i naciągam na sobie za dużą bluzę brata i ukochane dresy. Włosy spięte- tak wygodniej. Wędruje ku kuchni. Z lodówki wyciągam zimnego lecha, zgarniam mentolowe l&m'y z blatu. Teraz wystarczy usiąść na wąskim balkonie. Lekki wiatr delikatnie smaga mi włosy, zaciągam się papierosowym dymem niszczącym moje płuca, Patrzę się na bawiące się dzieci, na skrawki zieleni w środku miasta, i ogarnia mnie to cudowne uczucie, że tak na prawdę jestem wolna. Że nic nie muszę. Żyję tylko dla siebię.
|