CZ.2. "...Drzwi od domu były otwarte, w salonie nie było nikogo, w kuchni też. Usłyszała na górze krzyk jego matki, która wołała jego imię. Pobiegła na piętro i weszła do pokoju. Na podłodze leżał on, a obok pusta już strzykawka. Zrozpaczona matka nie wiedziała co ma robić. Dziewczyna podbiegła do niego i zmierzyła mu tętno. Nic. '-Oddychaj słyszysz?! Oddychaj!' - krzyczała. Był strasznie zimny, jego skóra blada, a oczy nie do końca domknięte. Nie wiedziała że ten dzień tak się skończy, że dzień jego urodzin będzie także dniem jego śmierci.''
|