wylewała słowa swych myśli.myśli,które dyktowało serce,na papier swojego sekretnego zeszytu,czarnego jedynie z niebieską kropelką łzy.nikt o nim nie wiedział.były tam różne zapiski.wiersze,pogubione i niedokończone,ale tak ważne myśli i ślady po zaschniętych słonych kropelek,tych spowodowanych radością i smutkiem,które często wieczorami płynęły z jej oczu...wtedy on wpadł do jej pokoju.wpatrywał się na nią tymi swoim oczami,które mówiły coś w stylu 'no chodź tu do mnie' i już nie mogła zupełnie skupić się na niczym innym niż nad myślą,że ten dupek zaraz wypełni jej głowę i serce.
|