siedzieliśmy na łóżku w twoim pokoju.twoja mama wyszła z domu zostawiając nam kasę na sushi.wyciągnąłeś z kieszeni spodni jakąś małą metalową paczuszkę i zapytałeś czy zajaramy.nie chciałam,ale dla ciebie nawet paliłam.zapaliłeś lufkę.przyglądałam ci się jak zaciągasz ten szit do płuc.trzymasz go jak najdłużej w nich,a potem powoli wypuszczasz z błogim uśmiechem na twarzy.'wiem'-odpowiedziałeś patrząc na mnie posyłając mi jeden ze swoich najcudowniejszych uśmiechów.siedzieliśmy tak przez kilka minut by po chwili usłyszeć z twoich ust'-chcesz się kochać?''zatkało mnie.dosłownie,zatkało.zaśmiałam się mówiąc-'"kochać"?chyba pieprzyć czy jak ty to nazwiesz,ale nie kochać.nie widzę w nas miłości.'zaśmiałeś się narzekając,że nie pozwalam ci być romantycznym.chociaż sam wiedziałeś,że zero w tym romantyzmu.zamówiliśmy jakieś żarcie i resztę nocy spędziliśmy wtuleni żartując sobie z tych ludzi,którymi byliśmy my...
|