nigdy nie lubiłam walentynek. zawsze byłam gdzieś z boku. obserwując zakochane pary, zastanawiałam się jak to możliwe, że są tacy ludzie, którzy sobie tak bezgranicznie ufają... kochają się. szczerze. te walentynki mogły być inne. mogły. teoretycznie. im bliżej do nich, tym bardziej męczyło mnie złe przeczucie. niepokój. książę był blisko. teraz przeklinam swoją naiwność. jak tak można?? jak los może być tak ironiczny? taki bezwzględny >W WALENTYNKI. nie spodziewałam się. napewno nie tego. znów. zdeptano mi serce. duszę. dziękuję. teraz czuję, że żyję. ból i łzy upewniają mnie w tym, że żyję. niezapomniane wrażenia kurwa. / dancehallowaa
|