myślę o ostatnim rodzinnym spotkaniu. chyba opowiadania taty i jego braci o tym, co robili w młodości stały się już tradycją. wtedy siadam sobie cicho i słucham ich, co jakiś czas zadając pytanie typu 'ile mieliście wtedy lat'. wszystkie nawet najgłupsze sytuacje wspominają z uśmiechem. trochę zazdroszczę im takiego dzieciństwa, gdzie robili, co chcieli, nie byli zepsuci przez kasę, nie spędzali całych dni przy komputerze. ale zastanawiam się, jaka byłaby reakcja gdybym teraz ja z braćmi podpaliła sąsiadce stodołę, zgubiła młodsze rodzeństwo na spacerze czy użyja jego wuzka jako słupek..
|