znowu dobrze, że jesteś. pachniesz orgazmem. leżę naga, osłonięta udem, dotknięta poruszonymi palcami dłoni. przełykam twoją ślinę. za oknem grzmi jeszcze muzyka melodyjnego mroku. wieczorami chowasz w sobie słońce, niepowtarzalny dygot promieni szepcących kącikami ust. zasypiam zmęczona burzliwym rozbudzeniem. ciało ocieka jeszcze kroplami niedokończonych pieszczot. wysłuchuję czułej modlitwy nabrzmiałych warg uspokajanych potulnymi głaskami równomiernego oddechu.
|