Był nieprzytomny. Wszyscy staliśmy przy jego szpitalnym łóżku. Tracilismy go. W pewnym momencie zobaczyłam, że z pod jego zamknietych powiek wypływaja łzy. Uświadomiłam sobie, że najprawdopodobniej wszystko to, co się dzieje dociera do niego. Słucha naszego szlochu, tego jak mówimy do niego "nie możesz odejść! nie możesz!" i tak samo jak my przywołuje wszystkie chwile, ktore spędził razem z nami. A może te łzy były wywołane bólem, bezradnością nie tylko swoją, ale i naszą... / i-co-ty-dajesz
|